Część 1 – Bilet na spotkanie jest dostępna tutaj.
Część 2 – Od czego zacząć? Od zmiany mentalności jest dostępna tutaj.
Część 3 – Zmienić mentalność… Ale jak? jest dostępna tutaj.
Część 4 – Oczywiste oczywistości jest dostępna tutaj.
Część 5 – Kolejność ma znaczenie jest dostępna tutaj.
Część 6 – Pierwsze wrażenie a nie szokowanie jest dostępna tutaj.
Część 7 – Reklama zamiast pańszczyzny
Wiele osób poprzestaje na wysłaniu życiorysu, a list motywacyjny traktuje jako zło konieczne. Podejmują się one napisania listu tylko wtedy, gdy jest on niezbędny do zaaplikowania na dane stanowisko i z reguły tekst ten traktują po macoszemu. Niektórzy zakładają, że jeśli aplikują na kilka stanowisk o podobnej lub nawet tej samej nazwie, to do wszystkich pracodawców mogą wysłać list motywacyjny o prawie takiej samej treści. W jednym ze skrajnych przypadków, o jakich słyszałam, pewna osoba wysłała ponad 100 e-maili z prawie identycznym listem motywacyjnym na kompletnie różne stanowiska. Czy można się potem dziwić, że taki kandydat płacze, iż rozesłał kilkaset aplikacji, a nie było na nie żadnego odzewu?
List motywacyjny to nie pańszczyzna do odrobienia, ale sposób na wspaniałą reklamę. Właśnie tu możemy napisać o wszystkim, o czym chcielibyśmy powiadomić pracodawcę, a czego nie da się zawrzeć w CV. Uwaga! Pamiętajmy o zmianie mentalności. W naszym dokumencie chcemy zawrzeć nie wszystko to, co chętnie byśmy o sobie opowiedzieli, ale to, co pracodawcy wyda się najbardziej dla niego istotne – informacje o naszych cechach charakteru, ciekawych doświadczeniach życiowych, umiejętnościach, podejściu do rozwiązywania problemów. Oczywiście nie powinna to być wyliczanka, naszym atutom powinny towarzyszyć odpowiednie przykłady z życia. Tekst musi pokazywać konkrety, a nie przypominać koncert życzeń.
Część 8 – Inspiracja kontra ściąganie jest dostępna tutaj.
Część 9 – Nie kopiuj wzorów – stwórz coś od siebie jest dostępna tutaj.
**************************************
Powyższy artykuł ukazał się w magazynie “Semestr”