Kolejna część artykułu mówiąca jak zwiększyć poczucie swojej wartości w procesie poszukiwania pracy. Wcześniejsze fragmenty dostępne są poniżej.
Część 1 dostępna jest tutaj.
Część 2 dostępna jest tutaj.
CZĘŚĆ 3
Opowiedz sam sobie kilka budujących historii
Kolejne wartościowe ćwiczenie wymaga dłuższej chwili refleksji. Warto poświęcić 20-45 minut wieczorem przez kolejnych 5 lub 7 dni na spisanie kilku historii zakończonych naszym sukcesem. I nie chodzi tu o coś, co jest spektakularnym osiągnięciem na skalę światową, tylko o coś, co przyszło nam z wysiłkiem, ale pomimo trudności udało się. Dla kogoś, kto jest majsterkowiczem rozłożenie i złożenie radia może być dziecinnie proste, a dla kogoś kto nie umie wbić gwoździa w ścianę wielkim sukcesem może być skręcenie i powieszenie na ścianie szafek. Osoba, która nie lubi pisać, za swój sukces może uznać pracę licencjacką lub magisterską. Ale oczywiście sukces to także coś, co sprawia nam przyjemność. Gdy ktoś jest regularnym biegaczem i lubi to robić, cieszy się z takich sukcesów jak coraz lepszy czas czy udział w pełnym maratonie. Każdy z nas może spokojnie przytoczyć 5-7 takich historii. Być może udało się zorganizować jakąś fajną imprezę lub grupowy wyjazd na wakacje, zrobić remont pokoju, opublikować ciekawy artykuł w czasopiśmie, albo przekroczyć własne ograniczenia takie jak nieśmiałość. Przez kilka wieczorów możemy przypominać sobie różne wydarzenia z naszego życia, ale każdy wieczór powinien się zakończyć spisaniem jednej historii. Warto spisać, jaki był cel, jakie trudności i przeciwności przydarzyły się po drodze do niego, jak z nimi walczyliśmy i jaki był końcowy rezultat. Następnie przydałoby się podsumować historię wypisując różne umiejętności, które wykorzystywaliśmy oraz nasze cechy charakteru, które przyczyniły się do tego sukcesu. Nie wystarczy sobie przypomnieć te historie. Warto je spisać z detalami, gdyż po pierwsze – pisząc taką historię więcej szczegółów sobie przypomnimy, a po drugie – utrwalimy sobie ją w naszej pamięci i będzie łatwo przywołać ją w sytuacji stresowej, jaką jest rozmowa kwalifikacyjna.
A po co komu taka historyjka?
W czasie rozmowy kwalifikacyjnej często padają pytania typu: „Proszę powiedzieć coś o sobie”, „Jakie są Pana zalety?” „Czym się Pani cechuje?”. Jeśli nie mamy gotowej odpowiedzi, zalegnie frustrujące milczenie, a rekruter pomyśli że nie przygotowaliśmy się na rozmowę. Co więcej, że być może nie mamy nic ciekawego do zaoferowania swojemu przyszłemu pracodawcy. Pamiętam jak moja znajoma, gdy zadałam jej pytanie o jej zalety powiedziała, że angażuje się w pracę. Ale gdy zapytałam się jej jakie przykłady z życia mogłaby przytoczyć na dowód tej tezy, zaległa niezręczna cisza. Nie może nam się coś takiego przydarzyć w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Bo trudno jest negocjować, jeśli nie ma się tak zwanego Asa w rękawie. Jeżeli jednak poświęciliśmy czas na spisanie kilku różnych historii naszych osobistych sukcesów i wiemy jakie za tym szły umiejętności i jakie cechy charakteru wykazywaliśmy, to rekruter nas nie zaskoczy wyżej wymienionymi pytaniami. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że przynajmniej jedna z przepracowanych przez nas historii okaże się przydatna do wzmocnienia naszego wizerunku.
Część czwarta dostępna jest tutaj.